Róż do policzków - czy warto go używać?

Dużo miejsca w kwestii konturowania twarzy poświęca się bronzerom i rozświetlaczom, traktując róż jako nieobowiązkowy element. Jednak pomijając go, wiele tracimy, a sam kosmetyk daje nam wyjątkowy efekt i wiele dodatkowych możliwości. Jakich dokładnie? O tym przekonacie się, czytając nasz wpis o różach do policzków. 

Róż do policzków – co może Ci dać?

W ostatnich latach róże do policzków zostały odstawione na boczny tor szczególnie u osób, które zmagają się z zaczerwienieniami twarzy, trądzikiem różowatym i młodzieńczym, cerą naczynkową oraz wrażliwą. Wszystko przez to, że makijażem starały się ukryć swoje niedoskonałości, w tym zaczerwienienia. Obecnie trend na idealny, nieskazitelny, matowy makijaż mija, a powraca moda na naturalny, dziewczęcy look, także z zastosowaniem różu do policzków. Częściej wybierany jest ten w formie płynnej, który daje niesamowicie świeży, młodzieńczy efekt. Powrót do naturalności to zasługa przede wszystkim azjatyckich tricków makijażowych, które są adaptowane na rynku europejskim i amerykańskim. W Azji różowe, mokre policzki są oznaką zdrowia. 

Róż jest także niezbędny w okresie letnim, pourlopowym, gdy się opalimy. Słowiański typ urody, nawet gdy opalamy się niezamierzenie, w pierwszych etapach przybiera kolor czerwony. Za sprawą różu do policzków możemy tę czerwień dopasować do reszty ciała, dzięki czemu nasza twarz nie wyda się już tak blada. 

Róże do policzków a sposoby aplikacji 

Jak już wcześniej wspominaliśmy, możemy wybierać spośród róży w kremie i w kamieniu (pudrze). Te pierwsze ostatnio przechodzą swój renesans, dzięki swojej mokrej, soczystej konsystencji. Tego typu pudry nakłada się przed przypudrowaniem twarzy, bezpośrednio na podkład. Warto je dobrze rozblendować i pozostawić na chwilę do wyschnięcia. Ich aplikacja jest zależna także od ich formy – np. róże w kremie w kasetce, jak w przypadku np. Soft Pink Silk Tone Cream Blush. Do ich nakładania warto użyć pędzli – syntetycznych lub naturalnych z nieregularnym włosiem o średniej wielkości. Zaś róże w kremie z aplikatorem, jak np. Vision Flush – Tutu, warto nałożyć najpierw w niewielkiej ilości na dłoń, a następnie suchą gąbeczką na twarz. 

Aplikacja różu w kamieniu lub w pudrze, np. produktu Cheek Powder, także powinna odbywać się za pomocą pędzli – najlepiej z włosiem naturalnym. 

Niezależnie jednak od postaci różu, musimy pamiętać, by nie nakładać go zbyt nisko – inaczej osiągniemy efekt smutnej twarzy. Idealnym miejscem będzie okolica ok. 2 centymetrów od skrzydełek nosa, nieco wyżej niż początek bronzera. Jest to mniej więcej środek policzka, tzw. jabłuszko. To, gdzie się ono znajduje to oczywiście kwestia niezwykle indywidualna. Nie zawsze sprawdza się legendarny trick z uśmiechaniem podczas nakładania różu. Niekiedy róż powracający z uśmiechu do neutralnej mimiki może znaleźć się niżej niż zakładaliśmy. Młodzieńczy, odmładzająco-liftingujący efekt opiera się na regule: „im wyżej produkt, tym lepiej”, co także tyczy się bronzera i rozświetlacza. 

Róż do policzków – czy tylko? 

Róże nie muszą być używane wyłącznie do policzków. Doskonale sprawdzą się jako cienie do powiek – zarówno jeśli występują w pudrze, jak i w zastygającym kremie. Połączenie tego samego produktu na powiekach i policzkach sprawia, że makijaż jest spójny. Podobny trick stosuje się w przypadku bronzerów. Zastygający róż w kremie z aplikatorem może wklepać także w usta, uzyskując efekt „przegryzionych” naturalnych ust. Czasem odcień różu pozwala nam na zastąpienie nim bronzera. W świecie beauty krąży także trend na Draping, czyli modelowanie twarzy różem. Polega on na dopasowywaniu intensywności różu do potrzeb i nadawaniu nim cienia, tam, gdzie chcemy wykonturować twarz. 

Podsumowując, warto mieć i stosować róż do policzków (a nawet różne jego rodzaje), ponieważ dodaje on twarzy trójwymiarowości, świeżości i dziewczęcości. W lecie pomaga nam w wyrównaniu kolorytu skóry twarzy z resztą ciała, a nawet może pomóc w nadaniu kształtu twarzy.